Wczoraj obudziłam się z wielką ochotą na pieczone jabłka.
Nie wiem skąd ta nagła potrzeba, ale najwyraźniej pochodziła z samego wnętrza,
bo już w półśnie widziałam oczyma wyobraźni krążące po głowie soczyste, ciepłe
owoce, posypane cukrem pudrem. Ostatnie wspomnienia związane z tym przysmakiem
pochodzą z babcinej kuchni, po której rozchodził się cudowny zapach jabłek,
pieczonych w starodawnej aluminiowej blaszce (tej samej, w której przed
świętami piekło się pasztet). Jabłka nie dawały mi spokoju, aż do dzisiejszego
popołudnia, kiedy to kulinarnej zachciance stało się zadość. Ten prosty deser,
przywodzący na myśl radość lata i dziecięcą beztroskę, można przyrządzić na różne
sposoby. Ja proponuję wersję z domową konfiturą truskawkową i migdałami.
Oczywiście najlepsze do tego celu są nasze polskie, jesienne jabłka, takie jak
papierówki czy antonówki. W Norwegii o tej porze roku dostępne są jedynie
importowane jabłka, które smakiem i soczystością nie dorównują polskim owocom,
ale ta namiastka musiała mi dziś wystarczyć.
W dziedzinie pieczenia jabłek to mój debiut. Kierowana nagłym
głodem i intuicją sprostałam wyzwaniu (tak sądzę;). Improwizacja podczas pieczenia opisana
poniżej. Zapraszam do odkrycia swojego sposobu na ten niepozorny deser i dzieleniu się pomysłami w komentarzach poniżej.
Składniki na 4 porcje:
- 4 średniej wielkości jabłka
- 5 łyżek konfitury truskawkowej
- 2 łyżki całych migdałów
- 1 łyżka rodzynek
- po szczypcie gałki muszkatołowej, cynamonu i mielonych goździków
- cukier puder do dekoracji (opcjonalnie)
Jabłka umyć, odkroić górna część i wydrążyć gniazda nasienne. Grubo posiekane migdały, całe rodzynki i przyprawy wymieszać z powidłami. Napełnić wnętrza owoców, przykryć odkrojoną wcześniej częścią każde jabłko i ułożyć w naczyniu żaroodpornym lub na blasze.
A teraz o wspomnianej już improwizacji przy pieczeniu:
Najpierw wstawiłam owoce do piekarnika rozgrzanego do 175o C bez przykrycia. Piekłam je w ten sposób przez ok. 20 min, po czym stwierdziłam, że owoce nie przejawiają jakichkolwiek objawów posiadania dużej ilości soku i po prostu obsychają. Aby uzyskać soczyste jabłka podlałam je odrobiną wody, dodałam kilka całych goździków i łyżeczkę cukru waniliowego, następnie przykryłam naczynie i wstawiłam ponownie do piekarnika. Zmniejszyłam temperaturę do 150o C i piekłam jeszcze 25 min.
W celu zapobieżenia pękaniu owoców nacięłam dookoła nożykiem skórkę mniej więcej w połowie każdego z nich (efekt zabiegu widoczny na powyższym zdjęciu) . Ponadto odkrojona górna część jabłek miała spełnić to samo zadanie. To jednak nie przeszkodziło dwóm niesfornym jabłkom eksplodować pod koniec pieczenia. Nie miało to oczywiście wpływu na ich smak. Jedno z nich wpałaszowałam jeszcze na ciepło, drugie już po ostygnięciu i spłynęło na mnie w końcu kulinarne spełnienie;).
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz