niedziela, 27 kwietnia 2014

Smalahove, czyli wszystko jest jadalne

Jeżeli myślicie, że widzieliście już wszystko, to spróbuję Was zaskoczyć. Tą prawdziwą perełkę znalazłam w zakładce "tradycyjne" na jednej z norweskich stron o gotowaniu. Może niekoniecznie jestem skłonna do jej przygotowania i prezentacji na blogu (mówiąc szczerze, jeszcze nie spotkałam tego specjału w żadnym sklepie), ale na pewno warto napisać kilka słów o tym jakże szczególnym i "egzotycznym" daniu. Jednak do rzeczy! Otóż bohaterką dzisiejszego wpisu jest norweska owca. Niezwykle sympatyczne i wdzięczne zwierzątko.

 Źródło: http://www.tv2.no/a/2985464 

Niestety na tym sielanka się kończy, bo owca zostaje uśmiercona i pozbawiona głowy. I jakby tego było mało, głowa ta, po licznych zabiegach, trafia na nasz stół w formie dania, racząc nas lekko makabrycznym widokiem i podobno wyśmienitym smakiem. Smalahove, bo tak ów przysmak się nazywa, to w dosłownym tłumaczeniu właśnie "głowa owcy". Jest tradycyjną potrawą norweską, charakterystyczną dla rejonu Vestlandet, choć można ją obecnie spotkać na stołach całego kraju. 

Wierni tradycji Norwedzy raczą się nią w okresie przedświątecznym, od później jesieni aż do ostatniej niedzieli adwentu, nazywanej skoltesøndag (skolte-głowa) albo skitnesøndag, czyli "brudna niedziela". Dzień ten nazywano tak ze względu na porządki, jakim poddawano całe obejście, by uczynić je czystym i przyjemnym dla oka na czas Bożego Narodzenia. Niedziela była dniem wolnym od pracy, ale ze względu na zbliżające się święta nie było czasu na próżnowanie. Dzień ten nazywano brudnym również z powodu gorszych, tzw. "brudnych" ubrań, które nakładano do pracy, by odświętne stroje zachować na czas bożonarodzeniowy. Ilość obowiązków wymuszała, aby posiłek spożywany tego dnia nie wymagał dużego nakładu pracy, dlatego też przyrządzano smalohove.

Źródło: http://www.matprat.no/oppskrifter/tradisjonell-norsk-mat/smalahove/

Danie uważane jest za typowo norweski przysmak, jednak jego pełna historia, opowiadająca jak z dziwacznego dania smalahove stała się popularna w całym kraju, nie jest znana. Jedna z hipotez zakłada, że zgodnie z zasadą: potrzeba matką wynalazku, potrawa narodziła się z braku lepszych surowców spożywczych. Głowa była wówczas traktowana jako odpad, a bardziej majętni Norwedzy raczyli się co szlachetniejszymi kawałkami mięsa. Część ciała, o której dziś mowa, trafiała do biedniejszych obywateli, którzy przyrządzali ją i jedli na różne sposoby. 

Danie szybko zyskało szerszą popularność ze względu na swoje interesujące walory smakowe i wysoką wartość odżywczą. Nie istnieją jednak zapisy o tym, jak potrawa biedoty stała się tradycyjnym przedbożonarodzeniowym przysmakiem, spożywanym w całej Norwegii.

 Źródło: matprat.no

Przygotowanie tego specyficznego przysmaku obejmuje kilka etapów. Pomijając pozbawianie owcy życia, a następnie głowy, należy tą ostatnią opalić nad ogniem z wełny. Następnie usuwa się mózg i umieszcza głowę w solance na 2-3 dni. Po upływie tego czasu suszy się ją przez około tydzień albo, alternatywnie, wędzi. Tak wstępnie przygotowaną gotuje się od 1,5 do 3-4 godzin w zależności od wieku zwierzęcia, jednak ważne jest, by temperatura gotowania nie była zbyt wysoka, bo może to wpłynąć negatywnie na walory smakowe dania. 

Najpopularniejszym towarzystwem dla smalahove są gotowane ziemniaki i purée z rzepy, podawane z wywarem, w którym gotowano głowę. Często towarzyszy im vossakorv-rodzaj kiełbasy, wytwarzanej z baraniny, wieprzowiny i wołowiny. Głowę można podawać również z zielonym groszkiem, okraszoną tłuszczem, wytopionym z boczku. Danie serwuje się z piwem bądź tradycyjnym skandynawskim trunkiem-akwawitem. Mniej popularną formą przyrządzania głowy owcy jest danie jednogarnkowe z dodatkiem warzyw takich jak cebula, marchew, ziemniaki czy  pomidory.

http://en.wikipedia.org/wiki/Smalahove

Dla amatorów interesujących przeżyć kulinarnych zamieszczam jeden z podstawowych przepisów na to danie:

Składniki na 4 porcje:
  • 4 połówki owczej głowy (co dwie głowy, to nie jedna;)
  • 1 rzepa
  • 1 marchew
  • 50ml gęstej śmietany
  • 2 łyżki masła
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki pieprzu
  • 12 ziemniaków
  • masło do okraszenia ziemniaków
  • natka pietruszki, posiekana

Włóż połówki głów do odpowiedniej wielkości garnka i zalej wodą tak, by wszystkie były zanurzone. Gotuj 4-5 godzin w średniej temperaturze. Nowsze przepisy podają, że czas gotowania 2-2,5 godziny będzie wystarczający.

Rzepę i marchew obierz, pokrój na drobne kawałki i gotuj do miękkości. Odlej wodę, przestudź lekko warzywa, a następnie zmiksuj je ze śmietaną i masłem do konsystencji purée. Dopraw solą, gałką i pieprzem.

Ugotuj ziemniaki, odlej wodę i dodaj do ziemniaków masło. Wymieszaj, aby masło rozpuściło się i pokryło ziemniaki. Posyp świeżą, posiekaną natką pietruszki.

Podawaj smalahove z ziemniakami, purée i wywarem z gotowania głów.  

SMACZNEGO!
 

A jak poradzić sobie, kiedy ktoś z bliskich zaskoczy Was takim smakołykiem na proszonym obiedzie? Aby nie popełnić towarzyskiego foux-pas, należy zacząć spożywanie danie od uszu i oczu (dalibyście radę zjeść oczy?;), a następnie, zaczynając od przedniej części twarzoczaszki, posuwać się wytrwale naprzód, między zębami a szczęką, aż dotrzecie do prawdziwego rarytasu, czyli mięśni ocznych. Gdybyście jednak czuli niedosyt, język to prawdziwa gratka dla smakoszy. Po tak obfitym posiłku, zagryzanym ziemniakami, purée z rzepy i parówką, niezbędne jest zasmakowanie w tradycyjnym trunku. A może trzeba to zrobić jeszcze przed jedzeniem, by dodać sobie odwagi?;) Oceńcie sami i nie wahajcie się podzielić wrażeniami w komentarzach!


Przy redagowaniu tego wpisu korzystałam z następujących stron:
  • http://no.wikipedia.org
  • http://www.matprat.no
  • http://www.ifood.tv  

sobota, 19 kwietnia 2014

Wpis wiosenno-wielkanocny


Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej! Uczucie, kiedy po dłuższej nieobecności wraca się w rodzinne strony- bezcenne. Dziś kolorowo, wesoło, ale i troszkę sentymentalnie. Taka uczta dla oczu, a jednocześnie próba utrwalenia momentów, które chciałoby się zachować w pamięci jak najdłużej. Zwłaszcza, że czas beztroski szybko mija i znowu trzeba spakować walizkę i ruszyć w wielki świat. I choć człowiek jest ciekawy tego wielkiego świata, który ma mu tyle do zaoferowania, to jednak z dziecięcą wręcz radością kupuje bilet i wraca do miejsca, które bez wahania może nazwać swoim. Swego rodzaju presja czasu sprawia, że wszystko, czego doświadczam i co mnie otacza chcę przeżywać w pełni, nie tracąc ani krztyny. Uświadomiłam sobie jednocześnie, że kiedy długo nie ma mnie w domu, to wszystko, co odczuwam po powrocie, odczuwam intensywniej. To jak delektowanie się wykwintną potrawą. Przy pierwszym kęsie doświadczamy w pierwszej kolejności smaku- czy jest on słony czy słodki, a następnie skupiamy się na fakturze i konsystencji. Rozsmakowując się w potrawie zaczynamy odczuwać pojedyncze nuty smakowe, tworzące razem oszałamiającą symfonię, której nie da się zapomnieć. Tak samo smakując na nowo miejsca, do których wracamy- najpierw postrzegamy kolory, dźwięki, zapachy, a dopiero za chwilę doświadczamy szeregu skojarzeń i pojawiających się przed oczami obrazów z dalszej czy bliższej przeszłości: letni deszcz, który nas złapał w drodze do szkoły, wagary w parku z najlepszymi przyjaciółmi, pierwsza randka. Wszystko to razem wzięte sprawia, że w taki a nie inny sposób odbieramy to, co nas otacza, bo każde miejsce, dźwięk czy zapach odsyła nas do konkretnych wspomnień. I chcemy tu wracać, choćby nie wiem co, bo to po prostu jest nasze miejsce.

Dziś dzielę się z Wami kolażem zdjęć-chwil, uchwyconych w biegu, spontanicznie, które oddają sens jakichś drobnych zdarzeń, a uczucia, które wzbudzają, chciałabym zachować jak najdłużej. To rozbudzona wiosennym ciepłem przyroda, to chwile spędzone z rodziną, przygotowania do świąt- migawki z całego, przeżywanego intensywnie tygodnia. 

Życzę wszystkim pięknych Świąt Wielkiej Nocy i pięknego przeżywania każdej chwili, nie tylko w trakcie świąt, ale każdego dnia!

Wiosna w pełni!

 "Co by tu zbroić?..."

 Iwonka dba, aby wokół domu było kolorowo i wiosennie

Słodki norweski zwyczaj- kolorowe, wielkanocne jaja pełne smakołyków. Nie tylko dla dzieci;)

Jajko w wiosennym towarzystwie

Sernik babci Izy w "gwiezdnej" odsłonie

Kto dostanie to ciasteczko?

Oto jest Nuka. I nogawka dziadkowych spodni też jest;)

Tulipany

Mama kocica grzeje stare kości

Pisanki i kogutki- tradycji musi stać się zadość

Krzna. Piękne widoki,

jeszcze więcej pięknych widoków i...

...i uroczyste otwarcie sezonu wiosna/lato 2014 w plenerze;)

czwartek, 10 kwietnia 2014

Lekka zapiekanka makaronowa z kurczakiem i warzywami


Wczoraj do kuchennego grona dołączył nowy nabytek. Urocze, ceramiczne naczynie żaroodporne co prawda jeszcze nie otrzymało własnego miejsca pośród starszych i bardziej doświadczonych akcesoriów kuchennych, bo kuchnia w której przyszło mi teraz urzędować jest maluteńka, ale zdążyło się już wykazać podczas przygotowywania dzisiejszego obiadu. Na pewno więc domyślacie się, że zapiekanka była tylko pretekstem, by przetestować formę i napawać oczy i serce jej widokiem;) Oczywiście nie wolno mi umniejszyć roli naszego dzisiejszego dania, które być może nie posiada wesołych kropek i poręcznych uszu, ale może poszczycić się szybkością wykonania, lekkością i pysznym smakiem. Danie przygotowałam od podstaw w godzinę, więc świetnie sprawdzi się w środku tygodnia, kiedy obowiązki nie pozwalają, by bez reszty wpaść w wir kuchennych prac. Jak to zazwyczaj bywa, pozostawiam Wam wolną rękę- możecie spróbować znaleźć swój smak, albo po prostu przygotować to danie ze składników, które akurat macie pod ręką. Zachęcam do eksperymentowania!

Składniki na 2-3 porcje:
  • 250g makaronu świderki
  • pół opakowania mrożonych warzyw (użyłam brokuła, kalafiora i marchewki)
  • 3/4 czerwonej papryki
  • ok. 300g piersi z kurczaka
  • puszka siekanych pomidorów z bazylią
  • 3 łyżki gęstej śmietany
  • ok. 50g startego żółtego sera
  • 4 ząbki czosnku
  • sól, majeranek, bazylia, słodka papryka, pieprz kajeński, czosnek granulowany do smaku

Wodę na makaron doprowadzić do wrzenia i posolić. Wsypać makaron, a po chwili dodać mrożone warzywa. Gotować ok. pół czasu zalecanego na opakowaniu makaronu. Odcedzić i umieścić w naczyniu do zapiekania.

Rozgrzać lekko olej na patelni. Filet z kurczaka i czerwoną paprykę pokroić w paseczki. Doprawić solą i granulowanym czosnkiem i smażyć na średnim ogniu do zarumienienia mięsa. Dodać do makaronu z warzywami i wymieszać.

W miseczce umieścić pomidory z puszki i śmietanę, a następnie dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i wymieszać. Doprawić do smaku solą, majerankiem, bazylia, słodką papryką i pieprzem kajeńskim. Polać zawartość formy i delikatnie wymieszać dla równomiernego rozprowadzenia sosu. Posypać startym serem i wstawić do lekko rozgrzanego piekarnika. Zapiekać ok. 15 minut w temp. 175o C.

Smacznego!




PS: Test naczynia żaroodpornego wypadł pomyślnie;)