
Ochota na coś słodkiego może pojawić się w najmniej spodziewanym momencie. Na przykład około 22 tuż przed pójściem do łóżka. I wtedy jest już za późno, żeby cokolwiek przedsięwziąć. Pozostaje tylko zrobić listę zakupów i odłożyć realizację planu na najbliższą wolną chwilę. Na szczęście czas szybko minął i ani się obejrzałam, a z piekarnika wyskoczyło czekoladowe ciasto, którego już sam zapach nastrajał optymistycznie.
Lekkie, puszyste, ale mocno wilgotne brownie, z chrupiącymi kawałkami czekoladowych ciasteczek to bomba czekoladowa w każdym kęsie. Po takim podwieczorku poziom magnezu sięga zenitu, a hormony szczęścia płyną wesoło z prądem krwi, niosąc radość w każdy najmroczniejszy nawet zakamarek naszego ciała....i duszy. I nikt nie pozostanie już dłużej smutny;) Przepis zaczerpnięty z tej strony.
Składniki:
- 165g niesolonego masła, ewentualnie margaryny (dałam pół na pół)
- 200g gorzkiej czekolady
- 3 jajka
- 2 żółtka
- 165g brązowego cukru (dałam 150g)
- 2 łyżki mąki pszennej
- 1 łyżka kakao
- łyżka esencji waniliowej
- 100g ciasteczek OREO
Masło podgrzać, a następnie dodać do niego pokruszoną czekoladę. Stopić składniki na jednolitą mieszankę, lekko podgrzewając. Ostudzić.
Jajka i żółtka umieścić w misie miksera i ubijać do uzyskania konsystencji kogla-mogla. Następnie dodać połowę cukru, ubijać krótko, dodać drugą połowę i miksować jeszcze ok. 2 min.
Do mieszanki jajecznej dodać ostudzoną czekoladę, mąkę, kakao i esencję waniliową. Wymieszać delikatnie przy pomocy szpatułki bądź mikserem na najniższych obrotach.
Ciastka pokruszyć na dość duże kawałki, 2/3 dodać do ciasta i wymieszać. Przelać do okrągłej formy o śr. 24,5 cm, a na wierzchu poukładać resztę pokruszonych ciasteczek. Piec ok. 30 min w temp. 170oC.
Smakuje niesamowicie zarówno na ciepło jak i zimno. Polecam gorąco!